Wbrew pozorom, namierzenie użytkownika korzystającego z sieci P2P jest bardzo łatwe. Niestety nie wszyscy internauci przestrzegają prawa w tym temacie, mimo iż większość z nich jest świadoma tego co jest w sieci dozwolone. Czy jednak zdajecie sobie sprawę z tego, w jakich przypadkach policja może wkroczyć do Waszego domu?
Odnośnie aktywnego działania w zwalczaniu przestępczości internetowej łamiącej prawa autorskie stało się w ostatnich czasach dość głośno. Wiele informacjo odnośnie wkroczeń do domu internauty z powodu piractwa możemy znaleźć na specjalnej stronie internetowej, która to skrupulatnie kolekcjonuje wszelkie informacje na ten temat. Jak wynika z podanych tam wiadomości, najczęściej policja odwiedza firmy, które wykorzystują nielegalne oprogramowania jak i osoby pirackimi kopiami handlujące. Nie oznacza to jednak, że zwykli internauci są tutaj inaczej traktowani. Z podobną częstotliwością kontrolowane stają się także prywatne mieszkania, a w ostatnim czasie również i akademiki. Zatem warto jest się zastanowić, zanim sięgniesz po piracką kopie oprogramowania lub muzyki.
Osoby zorientowane w tym temacie z pewnością słyszeli o bardzo głośnej sprawie kontroli przeprowadzonej w Otwocku końcem stycznia 2012 roku. To właśnie tam policjanci zabezpieczyli 40 komputerów i laptopów do analizy treści. Jak się okazuje istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa, które mówi o łamaniu praw autorskich oraz praw pokrewnych. Użytkownicy owych komputerów korzystali z oprogramowań do wymiany plików w sieci P2P. Mimo, iż większość osób, które dopuściły się tego przestępstwa łamała prawo nieświadomie, to jednak ciążą na nich odpowiedzialności karne. Za taki wyczyn grozi im nawet do 2 lat więzienia. Ta cała akcja funkcjonariuszy z podwarszawskiego Otwocka miała na celu ostrzec wszystkich internautów i uświadomić ich o odpowiedzialności karnej zgodnie z artykułem 116 ust. 1 o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jak wynika z komunikatu wydanego przez policję, planowane jest więcej takich kontroli.
Jak oni to robią?
Zapewne spora część czytających ten artykuł zaczyna zastanawiać się, jak policjantom udaje się namierzyć internautów, którzy pobierają i rozpowszechniają nielegalne pliki. Jak się okazuje, taki proces nie jest wcale trudny. Otóż komputer podpięty do sieci posiada adres IP, który jest jakby jego identyfikatorem. Każdy komputer ma inny adres IP, który dzięki specjalnym oprogramowaniom monitorującym ruch w sieci może zostać przechwycony. Jeśli więc pobierasz pirackie kopie z sieci P2P, możesz zostać bardzo szybko namierzony. Są na to dwa sposoby, albo poprzez przechwycenie oraz analizowanie pakietów w węzłach sieci P2P, lub poprzez analizę ruchu z punktu widzenia zwykłego klienta tejże sieci. Wystarczy więc zidentyfikować adres IP, a następnie uzyskać informację od Twojego dostawcy Internetu odnośnie danych właściciela, który pod tym adresem IP się kryje. Oczywiście takie informacje są ściśle tajne i jedynie za pośrednictwem policji lub prokuratury są one możliwe do otrzymania. Kiedy już policja dysponuje danymi adresowymi właściciela komputera lub też domowej sieci internet, może na wniosek prokuratury wkroczyć do mieszkania internauty, gdzie pamięć komputera zostaje poddana kontroli.
Warto jest tutaj nadmienić, że również firmy będące pokrzywdzone w tej sprawie mogą wystąpić o udzielenie informacji odnośnie właściciela danego komputera. Tutaj jednak najpierw musi zostać wszczęte odpowiednie postępowanie o naruszeniu praw autorskich, gdzie do akt sprawy załącza się wszelkie dane zebrane przez policję w czasie trwania śledztwa. Właśnie w ten sposób dochodzi do głośnych w ostatnim czasie pozwów sądowych rozsyłanych do internautów przez prywatne kancelarie prawnicze, które reprezentując daną firmę domagają się karnych opłat za łamanie praw autorskich i pobieranie oraz rozpowszechnianie chronionych treści.